Stara granica II
Stara granica II - odcinek galicyjski.
Mapa w endomondo:www.endomondo.com/users/19127097/workouts/1425894523
Galeria zdjęć:photos.google.com/album/AF1QipPqVJURk8VMKfChexJ3ENcU8UcNONc3FgS0h6XR
Kolejne rajzowanie z cyklu starej prusko-austriackiej granicy państwowej odbyło się w wyjątkowo sprzyjających warunkach pogodowych. Z domu wyruszyliśmy już o 8:30 w kierunku Czechowic-Dziedzic, a potem Goczałkowic, gdzie wjechaliśmy na polna drogę w kierunku Rudołtowic. Z tej miejscowości niejako zmuszeni byliśmy jechać bardzo ruchliwą drogą przez Miedźną do miejscowości Góra, gdzie skręciliśmy na wiślany wał w poszukiwaniu pruskich słupów granicznych z okresu zaborów. Pierwszy słupek znaleźliśmy dość szybko, bowiem jest to ten, który widzieliśmy dwa tygodnie wcześniej odwiedzając austriacki słup graniczny w okolicy Brzeszcz, który teraz też widzieliśmy ale dojść tam nie można, bo barierę stanowi Wisła.
Ze znalezieniem kolejnego pruskiego słupa mieliśmy ogromny problem, bowiem szukaliśmy go w miejscu gdzie straciliśmy mnóstwo czasu, było tam sporo zarośli i niestety też mokradeł... Zrezygnowani wjechaliśmy na drogę, a następnie wiślany wał i w pewnym momencie zainteresowały nas... ślady rowerów na trawie... Popatrzyliśmy dalej i zobaczyliśmy słupek, ukryty nieco w krzakach !!! Znaleźliśmy kolejną zgubę !!!
Przejechaliśmy mostem przez Wisłę i miejscowość Harmęże, a potem nieco pobłądziliśmy w Pławach, aż znaleźliśmy się tuż przed ogrodzeniem obozu w Brzezince. O okrucieństwie jakiego dokonali tam hitlerowcy wie prawie każdy... Przejechaliśmy obok obozu i wjechaliśmy na wiślany wał. Austriacki słupek znaleźliśmy obok ujścia Gostyni do Wisły, ale samo dotarcie łatwe nie było, bo przez pole... Co ciekawe, to omal go nie przeoczyliśmy... Jak ktoś ma sokoli wzrok, to może wypatrzeć słupek z wału.
Kolejny austriacki słupek widzieliśmy w okolicy Babic, przy ujściu Przemszy do Wisły, ale jego znalezienie nie było trudne, bo byliśmy tam dwa tygodnie wcześniej. To, co nas zainteresowało, to tajemniczy kopiec niedaleko słupka, a na kopcu reper, który wyznaczał granicę przedwojennego autonomicznego województwa śląskiego, co jest zgodne też teraz.
Potem jechaliśmy wzdłuż Przemszy, czasem wałem a czasem nieco zarośniętą ścieżką na jej brzegu aż do mostu między Chełmem Śląskim a Chełmkiem, gdzie z powodu zapadającego zmroku zakończyliśmy poszukiwania. Obok Przemszy nic nie znaleźliśmy, a jedynie coś widzieliśmy po drugiej stronie... Potem pojechaliśmy główna drogą do Bierunia i Jedliny, by w Woli zrobić sobie przerwę na kebaba. Wracaliśmy przez Pszczynę, z tym że nieco pomyliliśmy drogę w Ćwiklicach i przejechaliśmy do Jankowic. Z Pszczyny do Goczałkowic zmuszeni byliśmy jechać fragmentem bardzo ruchliwej Drogi Krajowej nr 1. Osobiście nie lubię tak ruchliwych dróg, gdzie jedzie mnóstwo tirów i innych samochodów. Z Goczałkowic do domu dotarliśmy przez Czechowice i Zabrzeg. Warto przypomnieć, że podczas rajzy panowały niesamowicie dobre warunki pogodowe, bo było ciepło (w granicach 17 stopni!!!) i tylko czasem niebo przysłaniały niegroźne chmury oraz czasem tylko trochę powiało.
Mapa w endomondo:www.endomondo.com/users/19127097/workouts/1425894523
Galeria zdjęć:photos.google.com/album/AF1QipPqVJURk8VMKfChexJ3ENcU8UcNONc3FgS0h6XR
Kolejne rajzowanie z cyklu starej prusko-austriackiej granicy państwowej odbyło się w wyjątkowo sprzyjających warunkach pogodowych. Z domu wyruszyliśmy już o 8:30 w kierunku Czechowic-Dziedzic, a potem Goczałkowic, gdzie wjechaliśmy na polna drogę w kierunku Rudołtowic. Z tej miejscowości niejako zmuszeni byliśmy jechać bardzo ruchliwą drogą przez Miedźną do miejscowości Góra, gdzie skręciliśmy na wiślany wał w poszukiwaniu pruskich słupów granicznych z okresu zaborów. Pierwszy słupek znaleźliśmy dość szybko, bowiem jest to ten, który widzieliśmy dwa tygodnie wcześniej odwiedzając austriacki słup graniczny w okolicy Brzeszcz, który teraz też widzieliśmy ale dojść tam nie można, bo barierę stanowi Wisła.
Ze znalezieniem kolejnego pruskiego słupa mieliśmy ogromny problem, bowiem szukaliśmy go w miejscu gdzie straciliśmy mnóstwo czasu, było tam sporo zarośli i niestety też mokradeł... Zrezygnowani wjechaliśmy na drogę, a następnie wiślany wał i w pewnym momencie zainteresowały nas... ślady rowerów na trawie... Popatrzyliśmy dalej i zobaczyliśmy słupek, ukryty nieco w krzakach !!! Znaleźliśmy kolejną zgubę !!!
Przejechaliśmy mostem przez Wisłę i miejscowość Harmęże, a potem nieco pobłądziliśmy w Pławach, aż znaleźliśmy się tuż przed ogrodzeniem obozu w Brzezince. O okrucieństwie jakiego dokonali tam hitlerowcy wie prawie każdy... Przejechaliśmy obok obozu i wjechaliśmy na wiślany wał. Austriacki słupek znaleźliśmy obok ujścia Gostyni do Wisły, ale samo dotarcie łatwe nie było, bo przez pole... Co ciekawe, to omal go nie przeoczyliśmy... Jak ktoś ma sokoli wzrok, to może wypatrzeć słupek z wału.
Kolejny austriacki słupek widzieliśmy w okolicy Babic, przy ujściu Przemszy do Wisły, ale jego znalezienie nie było trudne, bo byliśmy tam dwa tygodnie wcześniej. To, co nas zainteresowało, to tajemniczy kopiec niedaleko słupka, a na kopcu reper, który wyznaczał granicę przedwojennego autonomicznego województwa śląskiego, co jest zgodne też teraz.
Potem jechaliśmy wzdłuż Przemszy, czasem wałem a czasem nieco zarośniętą ścieżką na jej brzegu aż do mostu między Chełmem Śląskim a Chełmkiem, gdzie z powodu zapadającego zmroku zakończyliśmy poszukiwania. Obok Przemszy nic nie znaleźliśmy, a jedynie coś widzieliśmy po drugiej stronie... Potem pojechaliśmy główna drogą do Bierunia i Jedliny, by w Woli zrobić sobie przerwę na kebaba. Wracaliśmy przez Pszczynę, z tym że nieco pomyliliśmy drogę w Ćwiklicach i przejechaliśmy do Jankowic. Z Pszczyny do Goczałkowic zmuszeni byliśmy jechać fragmentem bardzo ruchliwej Drogi Krajowej nr 1. Osobiście nie lubię tak ruchliwych dróg, gdzie jedzie mnóstwo tirów i innych samochodów. Z Goczałkowic do domu dotarliśmy przez Czechowice i Zabrzeg. Warto przypomnieć, że podczas rajzy panowały niesamowicie dobre warunki pogodowe, bo było ciepło (w granicach 17 stopni!!!) i tylko czasem niebo przysłaniały niegroźne chmury oraz czasem tylko trochę powiało.