INAUGURACJA
ZDERZENIE SEZONÓW 2019
17 LUTEGO 2019 roku nastąpiło połaczenie sezonu narciarskiego z... rowerowym !!! Jak to się stało???
Trasa na rowerze: tutaj
trasa na nartach: tutaj.
Film:
O godzinie 9.00 pojawiłem się na stoku narciarskim na Palenicy w Ustroniu Jaszowcu. Lekki mróz i niemal niezauważalne ubytki śniegu na stoku, dawały nadzieję, że moje 3 godzinne skirajzowanie będzie udane. Niestety ale z każdą godziną zaczęło się robić co raz cieplej, co powodowało odwilż, a temperatura ponownie przekroczyła 10 stopni. Mimo to stok był doskonale przygotowany i przetarć nie było.
Z biegiem czasu śnieg stawał się co raz bardziej mokry i tępy, co powodowało spowolnienie jazdy. Słoneczna-wiosenna aura nie odpuszczała, a śnieg ponownie mocno topniał. To jednak nie stanowiło dla mnie trudnej przeszkody, ale zrodziło obawy o to czy nastepny wyjazd na narty dojdzie do skutku. Nadziei dodawał fakt, że podobno idzie ochłodzenie, ale przedtem spadnie deszcz...
Po 3 godzinach dobrego szusowania pokonałem 32 km, a maksymalna prędkość wyniosła 51 km/h, czyli nie było źle !!!
Do domu wróciłem około godziny 13.00 i mijając samochodem wielu rowerzystów, zdałem sobie sprawę z tego, że popołudnia w domu spędzać nie będę...
Wiosenna aura spowodowała, że już około 14.00 szykowałem rower do oficjalnej inauguracji sezonu rowerowego 2019 !!! Przez postoj roweru spadło mi ciśnienie w kołach o półtorej bara. Szybko uzupełniłem braki i ruszyłem w trasę z odpowiednim ekwipunkiem umieszczonym w sakwach.
Plan zakładał objechanie Jeziora Goczalkowickiego dookoła, a zacząłem to robić jadąc zabrzeskim lasem do jego brzegu trasą na Chybie. Zobaczyłem, mimo plusowych temperatur, całe jezioro skute jest lodem. W Chybiu skierowałem się na Zarzecze i Frelichów oraz Zabłocie, po to aby jechać jak najbliżej jeziora.
Tak było aż do Strumienia, gdzie po przejechaniu, przez rynek skierowałem się mega błotnistymi, polnymi drogami w stronę też skutego lodem Jeziora Łąka. Przejeżdżając przez mały lasek, dotarłem do przedmieść Pszczyny, ale trasą rowerową pojechałem do uzdrowiska w Goczałkowicach. Mogłem skierować się na tamę, ale było już po zmroku i z pewnością była zamknięta. A tak przejechałem do Czechowic-Dziedzic, a potem do Ligoty i lokalnymi drogami dotarłem do domu. 56 km udało się zrobić bez problemów.
Kolejny raz udało się zrealizować "Zderzenie sezonów" czyli w ciągu jednego dnia jeździć na nartach i na rowerze. Plan ten udalo się zrealizować dzięki wyjątkowo sprzyjającym warunkom pogodowym, czyli temperaturze ponad 10 stopni i dużej ilości słońca.
Zadowolenie było ogromne !!!
17 LUTEGO 2019 roku nastąpiło połaczenie sezonu narciarskiego z... rowerowym !!! Jak to się stało???
Trasa na rowerze: tutaj
trasa na nartach: tutaj.
Film:
O godzinie 9.00 pojawiłem się na stoku narciarskim na Palenicy w Ustroniu Jaszowcu. Lekki mróz i niemal niezauważalne ubytki śniegu na stoku, dawały nadzieję, że moje 3 godzinne skirajzowanie będzie udane. Niestety ale z każdą godziną zaczęło się robić co raz cieplej, co powodowało odwilż, a temperatura ponownie przekroczyła 10 stopni. Mimo to stok był doskonale przygotowany i przetarć nie było.
Z biegiem czasu śnieg stawał się co raz bardziej mokry i tępy, co powodowało spowolnienie jazdy. Słoneczna-wiosenna aura nie odpuszczała, a śnieg ponownie mocno topniał. To jednak nie stanowiło dla mnie trudnej przeszkody, ale zrodziło obawy o to czy nastepny wyjazd na narty dojdzie do skutku. Nadziei dodawał fakt, że podobno idzie ochłodzenie, ale przedtem spadnie deszcz...
Po 3 godzinach dobrego szusowania pokonałem 32 km, a maksymalna prędkość wyniosła 51 km/h, czyli nie było źle !!!
Do domu wróciłem około godziny 13.00 i mijając samochodem wielu rowerzystów, zdałem sobie sprawę z tego, że popołudnia w domu spędzać nie będę...
Wiosenna aura spowodowała, że już około 14.00 szykowałem rower do oficjalnej inauguracji sezonu rowerowego 2019 !!! Przez postoj roweru spadło mi ciśnienie w kołach o półtorej bara. Szybko uzupełniłem braki i ruszyłem w trasę z odpowiednim ekwipunkiem umieszczonym w sakwach.
Plan zakładał objechanie Jeziora Goczalkowickiego dookoła, a zacząłem to robić jadąc zabrzeskim lasem do jego brzegu trasą na Chybie. Zobaczyłem, mimo plusowych temperatur, całe jezioro skute jest lodem. W Chybiu skierowałem się na Zarzecze i Frelichów oraz Zabłocie, po to aby jechać jak najbliżej jeziora.
Tak było aż do Strumienia, gdzie po przejechaniu, przez rynek skierowałem się mega błotnistymi, polnymi drogami w stronę też skutego lodem Jeziora Łąka. Przejeżdżając przez mały lasek, dotarłem do przedmieść Pszczyny, ale trasą rowerową pojechałem do uzdrowiska w Goczałkowicach. Mogłem skierować się na tamę, ale było już po zmroku i z pewnością była zamknięta. A tak przejechałem do Czechowic-Dziedzic, a potem do Ligoty i lokalnymi drogami dotarłem do domu. 56 km udało się zrobić bez problemów.
Kolejny raz udało się zrealizować "Zderzenie sezonów" czyli w ciągu jednego dnia jeździć na nartach i na rowerze. Plan ten udalo się zrealizować dzięki wyjątkowo sprzyjającym warunkom pogodowym, czyli temperaturze ponad 10 stopni i dużej ilości słońca.
Zadowolenie było ogromne !!!