TRÓJSTYK 2
Trójstyk i Zaolzie.
W słoneczną niedzielę 5 sierpnia 2018 moja trasa rowerowa wiodła w kierunku polsko-czesko-słowackiego trójstyku w Jaworzynce. Najpierw jednak skierowałem się w stronę Skoczowa gdzie wjechałem na słynną WTR w kierunku Wisły. Tam pojechałem ładną trasą wiodącą brzegiem Wisły a następnie skierowałem się na przełęcz Kubalonka gdzie zaczął się ostry podjazd. Ja jednak nie jechałem asfaltową drogą a wybrałem szutrowy skrót dzięki czemu nie musiałem jechać serpentyną. Z przełęczy pojechałem na Stecówkę gdzie mieści się drewniany kościółek odbudowany po pożarze. Tam też zaczęła się psuć pogoda - pojawiły się ciemne chmury i grzmoty ale jak się okazało się że poszły na Żywiecczyznę. Początkowo planowałem tamtędy wracać ale ostatecznie skierowałem się do centrum Istebnej gdzie widziałem Chatę Kawuloka czyli starą góralską chałupę-muzeum. Teren był mocno pagórkowaty co w górach jest normą. Skierowałem się tym razem w kierunku Jaworzynki - malowniczej wsi położonej tuż przy styku granic Polski Czech i Słowacji. Oczywiście odwiedziłem to malownicze miejsce i napiłem się "Kofoli" w niewielkim szynku po czeskiej stronie. Napój był litrowy, co zdziwilo czeskiego sprzedawcę, że potrafię go wypić...Wyruszyłem przez czeską Herczawę w kierunku drogi do Mostów ale w lesie skręciłem na fajny częściowo asfaltowy szlak rowerowo-turystyczny na masywie Girowej. Wyjechałem tuż przed Jabłonkowem gdzie trafiłem na imprezę zwaną jako "Gorolski Święto". Jest to impreza folklorystyczna organizowana przez Polski Związek Kulturalno Oświatowy zrzeszający zaolziańskich Polaków. Z Jabłonkowa jechałem dość ruchliwą trasą przez Gródek, Bystrzycę, Wędrynię do samego Trzyńca. Stamtąd pojechałem podjazdem do Lesznej Górnej, gdzie stanąłem przed granicą obok sklepów. Jeden z czeskich sprzedawców w ostatniej chwili sprzedał mi jedzenie, po czym zamknął sklep, a ja posilony pojechałem do Dzięgielowa, a potem bezpośrednio do Goleszowa, gdzie już po ciemku pomyliłem drogi i znalazłem się w Ustroniu. Na szczęście dojechałem do trasy WTR, którą rano jechałem w stronę Wisły i od tego momentu moja trasa pokryla się z tamtą, czyli przejechałem przez Skoczów i Ilownicę, Landek i Bronów do domu.