ŻSR
Żelazny Szlak Rowerowy
ŚLAD TRASY W ENDOMONDO:
https://www.endomondo.com/users/19127097/workouts/1224229561
GALERIA ZDJĘĆ: TUTAJ
W niedzielę 4 listopada 2018 roku miała miejsce jedna z dziwnych wypraw rowerowych... Z domu wyruszyłem w kierunku Zabrzega, by tam na przystanku kolejowym wsiadłem do pociągu Kolei Śląskich, który jechał do Cieszyna, ale ja wysiadłem w Zebrzydowicach, gdyż na tamtejszej stacji rozpoczynała się moja wyprawa rowerowa. Warto wspomnieć, że bilet kupiłem przez internet. Tym samym, mój nowy rower pierwszy raz jechał pociągiem.
Zebrzydowicach skierowałem się w stronę Marklowic, ale tuż po przejechaniu wiaduktu kolejowego, wjechałem na Żelazny Szlak Rowerowy, który po chwili z drogi wchodzi na... linię kolejową !!! Oczywiście nieczynną, która prowadziła z Zebrzydowic do Jastrzębia-Zdroju. Trasę częściowo przerobiono na szlak rowerowy, czyli zdjęto infrastrukturę kolejową i zrobiono trasę dla rowerzystów z licznymi miejscami odpoczynku.
rwszy odcinek tej trasy zaprowadził mnie do jastrzębskiego sołectwa Cisówka, odkąd szlak wiódł już lokalnymi drogami, przez Ruptawę, do Moszczenicy i Szotkowic, gdzie ponownie wjechałem na dawną linię kolejową wiodącą kiedyś do Wodzisławia Śląskiego. Tą wygodną trasą dotarłem aż do Godowa, gdzie ponownie szlak widzie lokalnymi drogami. W Godowie widziałem baner reklamowy pewnego cyklisty, który jechał na wyprawę aż do Irkucka w Rosji !!! Jego strona internetowa to www.rajzywnieznane.pl .
astępnie polną drogą dojechałem do granicy polsko-czeskiej w Gołkowicach i zawitałem w Zavadzie, gdzie odpoczywałem na pobliskiej stacji kolejowej. Trasa wiodła dalej w stronę dobrze znanego mi miasta Karvina.
Niestety, oznakowanie ŻSR po stronie czeskiej jest dla lubiących łamigłówki, bowiem jest dużo trudniejsze niż po polskiej stronie. Po wielu błądzeniach na trasie dotarłem do rynku frysztackiego w Karvinie i parku Boženy Němcové, a następnie w okolice hipermarketu Tesco... Tu zachciało mi się jeść, a że miałem mało koron, to skorzystałem z bankomatu
Česká spořitelna
i doznałem szoku, bo po włożeniu karty automatycznie zmienił się język w bankomacie z czeskiego na polski i pokazał się aktualny kurs korony do złotówki, a wydruk też był po polsku !!! Po zakupach w pobliskim Lidlu, skierowałem się, po odszyfrowaniu skomplikowanego znaku rowerowego, w stronę Karviny Raju i odwiedziłem przejścia graniczne do Kaczyc Górnych i Dolnych. Po kolejnym pobłądzeniu, znalazłem szlak ŻSR i wyjechałem na granicy z Polską, do Zebrzydowic, gdzie trasą pojechałem pod wspomniany na początku, nieczynny wiadukt kolejowy i tym sposobem przejechałem całą pętlę Żelaznego Szlaku Rowerowego, który docelowo ma być poprowadzony w całości, dawnymi liniami kolejowymi w listopadzie 2019 roku.
Z Zebrzydowic, podjechałem ponownie do jastrzębskiej Cisówki, a potem pagórkami do Pielgrzymowic. trasa była mocno pagórkowata, ale w Jarząbkowicach już było płasko. Następnie już w ciemnościach przemknąłem przez Zbytków do rynku w Strumieniu, gdzie zapadła decyzja by z Zabłocia jechać WTRką przez Frelichów, Zarzecze i Chybie do Landeka. Miało to na celu celowe dorobienie kilometrów, bo chciałem zrobić znów więcej niż 100 km.
W Landeku okazało się, że muszę nadal robić okrążenia, to też zapadła decyzja by przez wertepy na przebudowywanej drodze w Bronowie, pojechać na cmentarz do centrum Ligoty, a stamtąd do Ligoty Miliardowic też na cmentarz, gdzie akurat odmawiano Koronkę do Miłosierdzia Bożego pod przewodnictwem księdza Zygmunta, który w tym sezonie jechał z nami na dwie wyprawy rowerowe i niestety złamał nogę, ale poruszał się już bez kul.
Trasa zakończyła się z wynikiem 102 km, bo z cmentarza już rzut kamieniem było do domu. Zmęczenie jednak było spore, ale warto było się poświęcić. Pogoda była pochmurna z powodu "zgniłego wyżu", czyli mgieł, które ucięły w połowie widoczne z Godowa kominy czeskiej elektrowni w Dziećmorowicach, co wyglądało dość zabawnie. Było też bardzo ciepło jak na początek listopada, bo w południe temperatura sięgała 15 stopni !!!