ZAKOPANE 22.05.2016
POD TATRAMI, ZAKOPANE !!!
22 maja 2016 w słoneczną i ciepłą niedzielę postanowiliśmy z Michałem jechać na Orawę, żeby objechać dookoła na rowerach Jezioro Orawskie. Nasza wyprawa zaczęła si
ę w Ligocie, gdzie zapakowaliśmy rowery do auta i ruszyliśmy w drogę... Autem jechaliśmy w kierunku Korbielowa i podczas tej jazdy zapadła decyzja: dziś Orawa nie, jedziemy do Zakopanego!!!
Rowerowe szaleństwo po okolicach Zakopanego zaczęliśmy w malowniczej miejscowości Witów, u wylotu Doliny Chochołowskiej, gdzie postanowiliśmy zaparkować auto i ruszyć rowerami... No i ruszyliśmy... Po chwili, zauważyliśmy piękno tego terenu: Tatry niemal w zasięgu ręki, pasące się barany, czy owce oraz kozice! Niedaleko był mały punkt gastronomiczny, gdzie przyrządzano oscypki. Za złotówkę skosztowaliśmy wędzonego oscypka z żurawiną i pojechaliśmy dalej do Kościeliska.
Tam czekał nas długi, ale łagodny podjazd i potem zjazd aż do samego Zakopanego. Na trasie jednak musieliśmy zjechać na obiad, były nim pierogi (moje były ruskie, a Michała z mięsem), na które dość długo czekaliśmy, a Michał wypił (jak się później okazało) darmową kawę. Szybko zjechaliśmy do Zakopanego, mijając na trasie sanktuarium NMP Fatimskiej na Krzeptówkach i podziwiając wspaniałe widoki na zaśnieżone Tatry, a w szczególności na "śpiącego rycerza", czyli Giewont.
W Zakopanem zwiedziliśmy słynne Krupówki, gdzie jest mnóstwo sklepów i tłumy turystów oraz zakopiańskie bryczki. Po Krupówkach naszym celem była oczywiście skocznia narciarska na Wielkiej Krokwi - obiekt znany niemal każdemu sympatykowi sportów zimowych, a w szczególności skoków narciarskich.
Wizyta na Wielkiej Krokwi trwała chyba ze 30 minut, bowiem byłem tam po raz pierwszy w życiu, a zawsze chciałem tam przyjechać, bo tam odbywają się najfajniejsze zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. To na tej skoczni wygrywały takie sławy jak Stanisław Marusarz, Stanisław Bobak, Piotr Fijas, Adam Małysz, czy Kamil Stoch. Na Wielkiej Krokwi w 1997 roku Mszę Św. celebrował papież Jan Paweł II, kiedy to hołd złożyli Mu polscy górale. Oprócz samej Wielkiej Krokwi, podziwialiśmy mniejsze skocznie usytuowane nieco z lewej strony (kompleks Małej, Średniej Krokwi i skoczni Adaś - nazwa na cześć A. Małysza.) ruszyliśmy dalej drogą w stronę Łysej Polany, ale skręciliśmy w górski szlak w rejonie Nosala i zawitaliśmy na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zapoznaliśmy się z regulaminem parku, ale okazało się, że można tam jeździć na rowerach!!! No to pojechaliśmy malowniczą doliną wzdłuż potoku do doliny Olczyskiej.
Miejsce tuż obok Nosala, gdzie znajduje się stok narciarski, zachwyciło nas niesamowicie!!! Na rowerach jeździliśmy w Tatrach!!! Zawitaliśmy na polanie Olczyskiej i chwilkę odpoczęliśmy, a potem niestety musieliśmy wracać do Zakopanego, bo czas naglił...
Przejechaliśmy przez Krupówki do trasy na Kościelisko i teraz musieliśmy pokonać ponownie długi, ale niegroźny podjazd do samego Kościeliska. Widoki na całej trasie były wspaniałe!!! Gubałówka, Tatry.... Szybko zawitaliśmy ponownie w Kościelisku i Witowie, ale ze względu na to, że wyjazd stamtąd planowaliśmy o godzinie 19.00, a przyjechaliśmy już o 18.00 to postanowiliśmy rowerami pozwiedzać okolicę i tym sposobem pojechaliśmy do Doliny Chochołowskiej. Szlak był zamknięty i znów zawitaliśmy na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Tablica poinformowała nas o konieczności zakupu biletu wstępu w kasie, w której nikogo nie było... no to podjechaliśmy kawałek dalej i oglądaliśmy dolinę, a potem powróciliśmy do wyjścia. Opuściliśmy Park i trochę wyboistą trasą po lesie dotarliśmy do miejsca, gdzie na samym początku wyprawy jedliśmy oscypki z żurawiną i kupiliśmy sobie duże oscypki i zabraliśmy do domu.
Wyprawa zakończyła się przy samochodzie w Witowie. Choć zrobiliśmy tylko 37 km. to była naprawdę niesamowita wyprawa!!! Zakopane i okolica zaliczona, przy letniej pogodzie, z opalenizną i przepięknymi widokami na Tatry... Zapewne to nie jest nasza ostatnia wyprawa w tym rejonie - już planujemy kolejną i dłuższą. Do domu wróciliśmy samochodem z Witowa, przez Orawę, Korbielów... Autem jechaliśmy 2 i pół godziny, ale warto było!!!
OBSZERNA GALERIA ZDJĘĆ:TUTAJ
ę w Ligocie, gdzie zapakowaliśmy rowery do auta i ruszyliśmy w drogę... Autem jechaliśmy w kierunku Korbielowa i podczas tej jazdy zapadła decyzja: dziś Orawa nie, jedziemy do Zakopanego!!!
Rowerowe szaleństwo po okolicach Zakopanego zaczęliśmy w malowniczej miejscowości Witów, u wylotu Doliny Chochołowskiej, gdzie postanowiliśmy zaparkować auto i ruszyć rowerami... No i ruszyliśmy... Po chwili, zauważyliśmy piękno tego terenu: Tatry niemal w zasięgu ręki, pasące się barany, czy owce oraz kozice! Niedaleko był mały punkt gastronomiczny, gdzie przyrządzano oscypki. Za złotówkę skosztowaliśmy wędzonego oscypka z żurawiną i pojechaliśmy dalej do Kościeliska.
Tam czekał nas długi, ale łagodny podjazd i potem zjazd aż do samego Zakopanego. Na trasie jednak musieliśmy zjechać na obiad, były nim pierogi (moje były ruskie, a Michała z mięsem), na które dość długo czekaliśmy, a Michał wypił (jak się później okazało) darmową kawę. Szybko zjechaliśmy do Zakopanego, mijając na trasie sanktuarium NMP Fatimskiej na Krzeptówkach i podziwiając wspaniałe widoki na zaśnieżone Tatry, a w szczególności na "śpiącego rycerza", czyli Giewont.
W Zakopanem zwiedziliśmy słynne Krupówki, gdzie jest mnóstwo sklepów i tłumy turystów oraz zakopiańskie bryczki. Po Krupówkach naszym celem była oczywiście skocznia narciarska na Wielkiej Krokwi - obiekt znany niemal każdemu sympatykowi sportów zimowych, a w szczególności skoków narciarskich.
Wizyta na Wielkiej Krokwi trwała chyba ze 30 minut, bowiem byłem tam po raz pierwszy w życiu, a zawsze chciałem tam przyjechać, bo tam odbywają się najfajniejsze zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. To na tej skoczni wygrywały takie sławy jak Stanisław Marusarz, Stanisław Bobak, Piotr Fijas, Adam Małysz, czy Kamil Stoch. Na Wielkiej Krokwi w 1997 roku Mszę Św. celebrował papież Jan Paweł II, kiedy to hołd złożyli Mu polscy górale. Oprócz samej Wielkiej Krokwi, podziwialiśmy mniejsze skocznie usytuowane nieco z lewej strony (kompleks Małej, Średniej Krokwi i skoczni Adaś - nazwa na cześć A. Małysza.) ruszyliśmy dalej drogą w stronę Łysej Polany, ale skręciliśmy w górski szlak w rejonie Nosala i zawitaliśmy na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zapoznaliśmy się z regulaminem parku, ale okazało się, że można tam jeździć na rowerach!!! No to pojechaliśmy malowniczą doliną wzdłuż potoku do doliny Olczyskiej.
Miejsce tuż obok Nosala, gdzie znajduje się stok narciarski, zachwyciło nas niesamowicie!!! Na rowerach jeździliśmy w Tatrach!!! Zawitaliśmy na polanie Olczyskiej i chwilkę odpoczęliśmy, a potem niestety musieliśmy wracać do Zakopanego, bo czas naglił...
Przejechaliśmy przez Krupówki do trasy na Kościelisko i teraz musieliśmy pokonać ponownie długi, ale niegroźny podjazd do samego Kościeliska. Widoki na całej trasie były wspaniałe!!! Gubałówka, Tatry.... Szybko zawitaliśmy ponownie w Kościelisku i Witowie, ale ze względu na to, że wyjazd stamtąd planowaliśmy o godzinie 19.00, a przyjechaliśmy już o 18.00 to postanowiliśmy rowerami pozwiedzać okolicę i tym sposobem pojechaliśmy do Doliny Chochołowskiej. Szlak był zamknięty i znów zawitaliśmy na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Tablica poinformowała nas o konieczności zakupu biletu wstępu w kasie, w której nikogo nie było... no to podjechaliśmy kawałek dalej i oglądaliśmy dolinę, a potem powróciliśmy do wyjścia. Opuściliśmy Park i trochę wyboistą trasą po lesie dotarliśmy do miejsca, gdzie na samym początku wyprawy jedliśmy oscypki z żurawiną i kupiliśmy sobie duże oscypki i zabraliśmy do domu.
Wyprawa zakończyła się przy samochodzie w Witowie. Choć zrobiliśmy tylko 37 km. to była naprawdę niesamowita wyprawa!!! Zakopane i okolica zaliczona, przy letniej pogodzie, z opalenizną i przepięknymi widokami na Tatry... Zapewne to nie jest nasza ostatnia wyprawa w tym rejonie - już planujemy kolejną i dłuższą. Do domu wróciliśmy samochodem z Witowa, przez Orawę, Korbielów... Autem jechaliśmy 2 i pół godziny, ale warto było!!!
OBSZERNA GALERIA ZDJĘĆ:TUTAJ