DOOKOŁA ZAPORY 23.08.2016
Wokół Jeziora goczałkowickiego...
Nietypowy dzień i nietypowy czas... bo wtorek 23.08.2016. Nietypowy czas ? A no tak... Smutny czas...
Wyprawa rowerowa dookoła Jeziora goczałkowickiego była w pewnym sensie odskocznią przed tym, co wydarzyło się dzień później 24.08.2016. Tego dnia pożegnaliśmy na zawsze naszego wujka Romka, który wiele razy jeździł z nami na wyprawy rowerowe, zimą na narty, ale przede wszystkim wspaniałego człowieka...
Wyprawa nie miała na celu bicia kilometrowych rekordów. Była nieplanowana. Rozpoczęła się po południu w Ligocie skąd pojechałem na wał do Zabrzega, a następnie na trasę R4 do Pszczyny, przez Goczałkowice. Trasą R4 jechałem w kierunku Strumienia przez malownicze tereny Łąki, Wisły Wielkiej i Małej. Trasa wiedzie wśród dwóch jezior i łąk, oraz fragmentem lasu. Jest idealna na relaksacyjną jazdę. Z trasy R4 zjechałem w Strumieniu, skręcając na most nad Wisłą i kierując się przez Zabłocie i Frelichów do Zarzecza. Następnie leśnym duktem dotarłem do drogi na Landek, gdzie pojechałem. Potem już tylko krok do Bronowa i do domu. Zaliczyłem 44 km.
Wyprawa rowerowa dookoła Jeziora goczałkowickiego była w pewnym sensie odskocznią przed tym, co wydarzyło się dzień później 24.08.2016. Tego dnia pożegnaliśmy na zawsze naszego wujka Romka, który wiele razy jeździł z nami na wyprawy rowerowe, zimą na narty, ale przede wszystkim wspaniałego człowieka...
Wyprawa nie miała na celu bicia kilometrowych rekordów. Była nieplanowana. Rozpoczęła się po południu w Ligocie skąd pojechałem na wał do Zabrzega, a następnie na trasę R4 do Pszczyny, przez Goczałkowice. Trasą R4 jechałem w kierunku Strumienia przez malownicze tereny Łąki, Wisły Wielkiej i Małej. Trasa wiedzie wśród dwóch jezior i łąk, oraz fragmentem lasu. Jest idealna na relaksacyjną jazdę. Z trasy R4 zjechałem w Strumieniu, skręcając na most nad Wisłą i kierując się przez Zabłocie i Frelichów do Zarzecza. Następnie leśnym duktem dotarłem do drogi na Landek, gdzie pojechałem. Potem już tylko krok do Bronowa i do domu. Zaliczyłem 44 km.