TRÓJSTYK GRANIC 24.07.2016
Trójstyk granic Polski, Czech i Słowacji.
W słoneczną niedzielę 24.07.2016 roku wybrałem się pociągiem z Czechowic-Dziedzic do Zwardonia, na granicy ze Słowacją. Zaraz po opuszczeniu pociągu Kolei Śląskich pojechałem wzdłuż samej granicy polsko-słowackiej na niewielki szczyt Beskidek, gdzie miałem okazję podziwiać piękne widoki np. na Ochodzitą.
Stamtąd pojechałem lokalnymi drogami na Rachowiec, gdzie podziwiałem nowy wyciąg krzesełkowy. Potem lokalną, widokową trasą pojechałem w stronę terminala granicznego na drodze ekspresowej S1 w Zwardoniu. Terminal wybudowano kilka lat przed wejściem Polski i Słowacji do Unii Europejskiej, za kilkadziesiąt milionów złotych... Dziś stoi niemal pusty, bo oba kraje są w UE i w Strefie Schengen, gdzie nie ma kontroli granicznych...
Potem pojechałem w stronę stacji kolejowej, zamykając pętlę i przejechałem na Słowację. Widokowa trasa zwiodła mnie do Skalitego. Tam widziałem kościół, pomnik Jana Pawła II i... żołnierzy radzieckich.
Dodatkowo, zaczęło padać, ale wyprawę kontynuowałem. Zawitałem w sklepie, a potem skierowałem się ścieżką w stronę trójstyku granic, ale mimo kilku prób, z powodu budowy autostrady na Słowacji okazało się to niemożliwe. Jedynie piękne widoki na trzy państwa i ogromna budowa wiaduktów autostrady zrobiły na mnie spore wrażenie.
Znalazłem drogę z Czernego na Słowacji do czeskiej Herczawy, droga miejscami kilkakrotnie przechodzi przez czesko-słowacką granicę, o czym informują nas czeskie i słowackie znaki graniczne, niemal identyczne jak te z granicy polsko-słowackiej i polsko-czeskiej.
Zawitałem w Czechach, w Herczawie skąd pojechałem malowniczą trasą na trójstyk granic Polski, Czech i Słowacji. Będąc na samym styku granic trzech państw, zauważyłem dużo zmian: brak mostu i przejścia z Polski na Słowację (most zdemontowano ze względu na budowę słowackiej autostrady), po polskiej stronie jakieś budowy i nowiutka kapliczka, oraz imponujący polski znak graniczny z godłem.
Będąc w Jaworzynce, zawitałem w centrum tej miejscowości, skąd pojechałem malowniczą trasą do Herczawy, gdzie deszcz już nie padał i zwiedziłem drewniany kościół pw. Cyryla i Metodego.
W Herczawie, widziałem też grotę poświęconą Matce Boskiej, zbudowaną w leśnym zaułku nieopodal drogi z Herczawy do Mostów u Jabłonkowa, którą jechałem ale tylko do miejsca, gdzie jest schronisko, bo skręcając w prawo wjechałem na trasę rowerową "Radegast 6080" Trasa wiedzie malowniczymi, leśnymi, górskimi zaułkami, ale jest też nieco wymagająca, ze względu na podjazdy i zjazdy, z których rozciągają się ładne widoki na przełęcz jabłonkowską i miejscowość Mosty.
Z trasy widać też narciarski "Skiareal Mosty", gdzie kiedyś szusowałem na nartach. Następnie skręciłem w trasę 6086, która wiedzie przez malownicze tereny do samego centrum Jabłonkowa. Zaskoczyły mnie symbole Światowych Dni Młodzieży 2016 i polskie flagi w mieście, co świadczy o tym, że tam też przyjmowano pielgrzymów.
Z Jabłonkowa jechałem trasami rowerowymi z ładnymi widokami na Beskidy Morawskośląskie, przez Gródek i Bystrzycę do Wędryni - wsi, z której pochodzi znana w Polsce i Czechach piosenkarska Ewa Farna. Tam zwiedziłem miejsce, gdzie znajdują się ogromne piece wapienne.
Jest to miejsce położone nieco w górach, skąd jest ładny widok na całą Wędrynię, którą opuściłem jadąc drogą w kierunku Trzyńca. Początkowo planowałem w Trzyńcu skręcić do Lesznej Górnej, ale zdecydowałem się jechać do Cieszyna, główną drogą, co nie było zbyt przyjemne ze względu na spory ruch i smród z trzynieckiej huty. Przed Cieszynem zjechałem z drogi , na chodniczek wiodący na wale Olzy, która od tego miejsca jest rzeką graniczną na granicy Polski i Czech.
Będąc w obu częściach Cieszyna, podziwiałem zabytki, oba rynki, oba mosty i jechałem mostem rowerowo-pieszym łączącym dwa parki, po obu stronach granicznej Olzy. Ładnie też prezentuje się zabytkowy dworzec kolejowy w Czeskim Cieszynie, czego nie można powiedzieć o jego polskim odpowiedniku...
W Cieszynie zawitałem na Wzgórzu Piastowskim z wierzą i romańską rotundą (widoczna jest też na banknotach 20 zł), oraz na tzw. cieszyńskiej wenecji. Z Cieszyna zjechałem na trasę w kierunku Ustronia, ale w Goleszowie pomyliłem drogę i znalazłem się w "szczerym polu", bo nie wiedziałem gdzie jechać i zapadał też zmrok... Ale z opresji się wydostałem i zawitałem w Harbutowicach nad Wisłą, gdzie wjechałem na Wiślaną Trasę Rowerową. Tą trasą jechałem do Skoczowa, skąd przez Kiczyce, Iłownicę i Landek, jadąc główną drogą zawitałem w Bronowie i w domu.
Mój licznik zanotował 131 km w górskim terenie, jadąc drogami trzech państw, nieco w słońcu, nieco w deszczu, ale z uśmiechem na twarzy
OBSZERNA FOTORELACJA Z WYPRAWY -> KLIKNIJ
Stamtąd pojechałem lokalnymi drogami na Rachowiec, gdzie podziwiałem nowy wyciąg krzesełkowy. Potem lokalną, widokową trasą pojechałem w stronę terminala granicznego na drodze ekspresowej S1 w Zwardoniu. Terminal wybudowano kilka lat przed wejściem Polski i Słowacji do Unii Europejskiej, za kilkadziesiąt milionów złotych... Dziś stoi niemal pusty, bo oba kraje są w UE i w Strefie Schengen, gdzie nie ma kontroli granicznych...
Potem pojechałem w stronę stacji kolejowej, zamykając pętlę i przejechałem na Słowację. Widokowa trasa zwiodła mnie do Skalitego. Tam widziałem kościół, pomnik Jana Pawła II i... żołnierzy radzieckich.
Dodatkowo, zaczęło padać, ale wyprawę kontynuowałem. Zawitałem w sklepie, a potem skierowałem się ścieżką w stronę trójstyku granic, ale mimo kilku prób, z powodu budowy autostrady na Słowacji okazało się to niemożliwe. Jedynie piękne widoki na trzy państwa i ogromna budowa wiaduktów autostrady zrobiły na mnie spore wrażenie.
Znalazłem drogę z Czernego na Słowacji do czeskiej Herczawy, droga miejscami kilkakrotnie przechodzi przez czesko-słowacką granicę, o czym informują nas czeskie i słowackie znaki graniczne, niemal identyczne jak te z granicy polsko-słowackiej i polsko-czeskiej.
Zawitałem w Czechach, w Herczawie skąd pojechałem malowniczą trasą na trójstyk granic Polski, Czech i Słowacji. Będąc na samym styku granic trzech państw, zauważyłem dużo zmian: brak mostu i przejścia z Polski na Słowację (most zdemontowano ze względu na budowę słowackiej autostrady), po polskiej stronie jakieś budowy i nowiutka kapliczka, oraz imponujący polski znak graniczny z godłem.
Będąc w Jaworzynce, zawitałem w centrum tej miejscowości, skąd pojechałem malowniczą trasą do Herczawy, gdzie deszcz już nie padał i zwiedziłem drewniany kościół pw. Cyryla i Metodego.
W Herczawie, widziałem też grotę poświęconą Matce Boskiej, zbudowaną w leśnym zaułku nieopodal drogi z Herczawy do Mostów u Jabłonkowa, którą jechałem ale tylko do miejsca, gdzie jest schronisko, bo skręcając w prawo wjechałem na trasę rowerową "Radegast 6080" Trasa wiedzie malowniczymi, leśnymi, górskimi zaułkami, ale jest też nieco wymagająca, ze względu na podjazdy i zjazdy, z których rozciągają się ładne widoki na przełęcz jabłonkowską i miejscowość Mosty.
Z trasy widać też narciarski "Skiareal Mosty", gdzie kiedyś szusowałem na nartach. Następnie skręciłem w trasę 6086, która wiedzie przez malownicze tereny do samego centrum Jabłonkowa. Zaskoczyły mnie symbole Światowych Dni Młodzieży 2016 i polskie flagi w mieście, co świadczy o tym, że tam też przyjmowano pielgrzymów.
Z Jabłonkowa jechałem trasami rowerowymi z ładnymi widokami na Beskidy Morawskośląskie, przez Gródek i Bystrzycę do Wędryni - wsi, z której pochodzi znana w Polsce i Czechach piosenkarska Ewa Farna. Tam zwiedziłem miejsce, gdzie znajdują się ogromne piece wapienne.
Jest to miejsce położone nieco w górach, skąd jest ładny widok na całą Wędrynię, którą opuściłem jadąc drogą w kierunku Trzyńca. Początkowo planowałem w Trzyńcu skręcić do Lesznej Górnej, ale zdecydowałem się jechać do Cieszyna, główną drogą, co nie było zbyt przyjemne ze względu na spory ruch i smród z trzynieckiej huty. Przed Cieszynem zjechałem z drogi , na chodniczek wiodący na wale Olzy, która od tego miejsca jest rzeką graniczną na granicy Polski i Czech.
Będąc w obu częściach Cieszyna, podziwiałem zabytki, oba rynki, oba mosty i jechałem mostem rowerowo-pieszym łączącym dwa parki, po obu stronach granicznej Olzy. Ładnie też prezentuje się zabytkowy dworzec kolejowy w Czeskim Cieszynie, czego nie można powiedzieć o jego polskim odpowiedniku...
W Cieszynie zawitałem na Wzgórzu Piastowskim z wierzą i romańską rotundą (widoczna jest też na banknotach 20 zł), oraz na tzw. cieszyńskiej wenecji. Z Cieszyna zjechałem na trasę w kierunku Ustronia, ale w Goleszowie pomyliłem drogę i znalazłem się w "szczerym polu", bo nie wiedziałem gdzie jechać i zapadał też zmrok... Ale z opresji się wydostałem i zawitałem w Harbutowicach nad Wisłą, gdzie wjechałem na Wiślaną Trasę Rowerową. Tą trasą jechałem do Skoczowa, skąd przez Kiczyce, Iłownicę i Landek, jadąc główną drogą zawitałem w Bronowie i w domu.
Mój licznik zanotował 131 km w górskim terenie, jadąc drogami trzech państw, nieco w słońcu, nieco w deszczu, ale z uśmiechem na twarzy
OBSZERNA FOTORELACJA Z WYPRAWY -> KLIKNIJ