TRZYNIEC
TRZYNIEC, KARVINA
W Boże Ciało wypadające w dniu 15.06.2017 roku, korzystając z dodatkowego dnia wolnego i pięknej pogody, pojechałem na wyprawę rowerową.
Tradycyjnie wyprawa zaczęła się w okolicach Bronowa, skąd pojechałem przez Rudzicę do Roztropic. Trasa tam wiedzie po malowniczym wzgórzu, z którego widać Beskidy i Górny Śląsk, o czym wiele razy pisałem. Z Roztropic pojechałem do Pierśca i Kiczyc, skąd trafiłem do Skoczowa.
Z tego miasta pojechałem do Bładnic i Godziszowa. Tamtejszy, malowniczy teren ukazuje piękne widoki na Czantorię i okoliczne góry. Potem przez Goleszów i Dzięgielów, pojechałem do Lesznej Górnej. Na całej tej trasie przejeżdżałem przez malownicze, pagórkowate tereny, ukazujące wspaniałe widoki na Beskidy. W Lesznej Górnej przejechałem przez granicę polsko-czeską i znalazłem się na terenie Trzyńca. W tym mieście trochę pojechałem w stronę Beskidów Morawskośląskich, a potem obok tamtejszej huty, skierowałem się w stronę Cieszyna.
Trasa wiodła nieco ruchliwą drogą gdzie nieco śmierdziało z huty, ale potem zjechałem na fajną, asfaltową i gruntową trasę rowerową wałem Olzy i tam dojechałem do Karviny na rynek frysztacki. Z racji tego, że zachciało mi się jeść postanowiłem coś kupić....
Problem był taki, że nie zabrałem czeskich koron, ale od czego są bankomaty. Gdy pobierałem pieniądze okazało się, ze najmniejszą kwotę jaką mogę wybrać to aż 4.000 KC !!! No ale wybrałem, pojechałem do sklepu Tesco i wydałem na jedzenie jedynie 70 KC , a resztę pieniędzy czeskich sprzedałem w tamtejszym kantorze, zarabiając na tym ponad 100 zl, bo w bankomacie kurs był dla 10 KC = 5,16 PLN a w kantorze 10 KC = 6,45 PLN !!! Taki uradowany przejechałem z Karviny do Kaczyc i wracałem bardzo znaną mi trasą przez Kończyce, Pruchną i Drogomyśl do samego Zaborza, skąd leśną trasą pojechałem do Landeka i stamtąd do Bronowa i do domu.
Zrobiłem 102 km, z czego około 10 procent trasy na terenie Republiki Czeskiej. Jak wjechałem do czeskiego Trzyńca, to od razu mnie coś nie pasowało jak zobaczyłem uczniów wychodzących ze szkoły i ludzi wychodzących z zakładów, czy huty... Przecież święto Bożego Ciała jest dniem wolnym... Jak się później okazało święto Bożego Ciała nie jest obchodzone w Republice Czeskiej w czwartek, tak jak w Polsce, tylko w niedzielę po polskim święcie, czego akurat nie wiedziałem...
Zrobiłem 102 km, z czego około 10 procent trasy na terenie Republiki Czeskiej. Jak wjechałem do czeskiego Trzyńca, to od razu mnie coś nie pasowało jak zobaczyłem uczniów wychodzących ze szkoły i ludzi wychodzących z zakładów, czy huty... Przecież święto Bożego Ciała jest dniem wolnym... Jak się później okazało święto Bożego Ciała nie jest obchodzone w Republice Czeskiej w czwartek, tak jak w Polsce, tylko w niedzielę po polskim święcie, czego akurat nie wiedziałem...
WIĘCEJ ZDJĘĆ JEST NA https://photos.google.com/album/AF1QipPHY-22IYmyAyfZBzqPi3PnsZObaXx5ihEUqBRl