OŚWIĘCIM...
Oświęcim i okolice.
W słoneczną i ciepłą niedzielę 19.03.2017 roku, mimo tego, że w kalendarzu to był ostatni pełny dzień zimy, odbyła się druga wyprawa rowerowa sezonu 2017. Tym razem samotnie jechałem z domu przez malownicze tereny Zabrzega do Czechowic-Dziedzic. Miasto to znam doskonale, ze względu na fakt, że 6 lat chodziłem do największej szkoły w tym mieście zwanej jako "Resortówka" - w niej poznałem mojego rowerowego towarzysza Michała. Szkoła znajduje się przy ul. Traugutta, gdzie wybudowano nową ścieżkę rowerową, którą jechałem. Podczas tej jazdy jeden z kierowców na przejeździe rowerowym wymusił na mnie pierwszeństwo, przez co omal nie znalazłem się na jego masce, co nagrała moja kamera...Skierowałem się w stronę lotniska w Kaniowie i po przejechaniu przez tereny eksploatacji górniczej skierowałem się do Dankowic, gdzie przejechałem wiślanym wałem do Jawiszowic, będących już w województwie małopolskim, a stamtąd jechałem dosyć szybko przez Brzeszcze, Rajsko do samego Oświęcimia.
Wjeżdżając do tego miasta od strony Rajska od razu przy samej drodze widać teren byłego KL Auschwitz, gdzie miałem dłuższy postój, z uwagi na to, że miejsce to jest szczególne. Kiedy widać obozowe budynki, bramę ze słynnym napisem "Arbeit macht frei" człowiek przypomina sobie to, że w tym miejscu wydarzyło się potworne okrucieństwo..
.
Potem wjechałem do centrum Oświęcimia, gdzie odwiedziłem rynek i zamek nad Sołą. Jeżdżąc po tym mieście widziałem wiele starych kamienic i wąskich uliczek. Ze Starego Miasta pojechałem w stronę dworca kolejowego.
Tam przebiega ulica Powstańców Śląskich, gdzie 10.02.2017 roku, doszło do wypadku kolumny rządowej wiozącej premier Beatę Szydło. Na miejscu widziałem drzewo z otartą korą, gdzie uderzyła rządowa limuzyna, przy skrzyżowaniu z ul. Orzeszkowej. kilkakrotnie okrążyłem to miejsce, snując hipotezy na temat wypadku...
Potem już jechałem w stronę miejscowości Brzezinka, gdzie był kolejny dłuższy postój na terenie KL Birkenau, gdzie można wejść od tyłu. Przy pomniku z tablicami w różnych językach, spotkałem grupę z flagami Izraela, która po angielsku wspominała czasy holokaustu - młoda dziewczyna mówiła, że tam zginęła jej babcia...
Po wizycie na terenie obozu, pojechałem bocznymi drogami przez Harmęże do Brzeszcz, gdzie zaczynał padać deszcz... To spowodowało, że trasa powrotna na pokryła się z trasą, którą wcześniej jechałem z domu do Brzeszcz. W sporym deszczu i ciemnościach oraz zachodnim wierze w twarz jechałem przez Czechowice-Dziedzice i Zabrzeg i nieco mokry dotarłem do domu. Licznik zanotował 83 km.