PSZCZYNA-MIĘDZYRZECZE
Pszczyna - Międzyrzecze.
W dniu 12 grudnia 2017 roku po blisko miesięcznej przerwie spowodowanej atakiem zimy, powróciłem na rower. Swoją trasę rozpocząłem w Ligocie, skąd skierowałem się do Zabrzega. Niestety jadąc obok barierki leśnej zahaczyłem sakwą i oderwało mi się plastikowe mocowanie sakwy do bagażnika... Jakoś przymocowałem sakwę i pojechałem dalej w stronę walu Jeziora Goczałkowickiego, a potem przez Goczałkowice do Pszczyny.
Tu zauważyłem wyremontowaną drogę z nową trasą rowerową. Owa trasa rowerowa na terenie Goczałkowic jest traktem pieszo-rowerowym, a w Pszczynie rowerzystów oddzielono od pieszych !!! Cała trasa jest asfaltowa !!!
Z Pszczyny pojechałem w kierunku Jeziora Łąka, a potem trasami do Studzionki. Trasy są wśród pól i lasów, przez co fajnie się tam jedzie. Ze Studzionki znów polami pojechałem do Strumienia, gdzie skierowałem się do Zbytkowa.
W Zbytkowie postanowiłem nieco przyglądnąć się trasie rowerowo-pieszej obok DK 81, którą mocno skrytykował jeden z rowerzystów szosowych. Istotnie trakt jest z kostki, ale jest to trakt lokalny, do ślepej uliczki i ma na celu względy bezpieczeństwa tamtejszych mieszkańców. Owy rowerzysta myślał, że musi to być profesjonalna trasa rowerowa z asfaltu, co w tym przypadku jest niepotrzebne.
Ze Zbytkowa powróciłem do Strumienia, a potem zawitałem w Zabłociu, Frelichowie i Chybiu, gdzie zapadła decyzja, by pojechać przez Zaborze i Pierściec. Tam miałem przymusowy postój, bo strażacy usuwali powalone przez halny, drzewo. Po kilkunastu minutach ponownie ruszyłem i pojechałem na pagórkowaty teren do Roztropic i Wieszcząt, a potem do Rudzicy i Międzyrzecza. Widokową trasę zakończyłem w Ligocie, gdzie z centrum skierowałem się do Miliardowic w okolice kościoła, a potem już do domu.
Choć termin w jakim ta wyprawa się odbyła to 12 grudnia 2017, to pogoda była wiosenna - podobno "nawet w grudniu jest wiosna"... Spowodował to wiejący dzień wcześniej wiatr halny, który poczynił szkody w drzewostanie. Prędkość wiatru w Bielsku-Białej dochodziła do 122 km/h. Deszcz nie padał. Temperatura oscylowała w granicach 10 stopni Celsjusza. Przejechany dystans to 82 km, co jak na grudzień jest czymś niesamowitym...