LIGOTA ŻEGNA LATO
LIGOTA ŻEGNA LATO - ROWEROWO!!!
W słoneczną niedzielę 27.09.2015 roku z grupą rowerzystów wystartowaliśmy o godz.10.00 spod Domu Kultury w Ligocie na coroczną wyprawę dookoła Jeziora Goczałkowickiego w celu pożegnania lata. Przejeżdżaliśmy przez Czarnolesie na wał wspomnianego jeziora by zobaczyć m.in. ile jest wody... Susza robi jednak swoje, przez co linia brzegowa od strony lasu mocno przesunęła się o około 15 metrów w głąb jeziora! Przejechaliśmy tamę i zawitaliśmy do Łąki, by potem być nad kolejnym jeziorem. Tutaj jednak skutków suszy nie widzieliśmy. Jechaliśmy polnymi szlakami do Studzionki, gdzie miał być postój, ale ostatecznie go nie było... Na trasie ze Studzionki do Strumienia naszemu przewodnikowi, pękła opona i strzeliła dętka... My jednak pojechaliśmy na strumieński rynek, gdzie był postój i tam czekaliśmy na przewodnika, który uporał się z awarią. Potem już przejechaliśmy przez most na Wiśle, który do niedawna był w remoncie. Jadąc południowo-zachodnim brzegiem jeziora przez Zabłocie, Frelichów i Zarzecze dotarliśmy na starą groblę w lesie, którą dojechaliśmy na trasę do Landeka. W Landeku tylko skręt w stronę Bronowa (trasą koło lasu) i do mety pod Domem Kultury. I tu znów pech dopadł naszego przewodnika... znów dętka, ale awaria została sprawnie usunięta, bo w końcu to nie amatorzy a doświadczeni cykliści...
Oficjalna część wyprawy zakończyła się pod Domem Kultury w Ligocie z wynikiem 54 km, co dla mnie okazało się za mało... Po odpoczynku postanowiłem, zgodnie z tradycją, dobić do 100km... No i pojechałem główną trasą na Ligotę i Międzyrzecze, gdzie zawitałem na terenie Jasienickiej Niskoemisyjnej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, gdzie w przyszłości będą zakłady pracy... Następnie powróciłem do Międzyrzecza, by przejechać przez remontowany most na kopiec i do Wapienicy. W tej bielskiej dzielnicy pojechałem pod zakład w którym pracuję, a następnie na lotnisko Aleksandrowice. Stamtąd już niedaleko do Zapory w Wapienicy. na trasie oczywiście był znany "Bar strudzonych rowerzystów". WTR zaprowadziła mnie nad samo jezioro, a raczej kałużę w Wapienicy. Susza spowodowała niemal całkowite wyschnięcie jeziora!!! W lokalu gastronomicznym zamówiłem zapiekankę, którą się posiliłem i z naładowanym żołądkiem pojechałem znów do Wapienicy, a potem w stronę Starego Bielska na wzgórze Trzy Lipki z krzyżem i pięknymi widokami na okoliczne góry, a nawet hałdy kopalni Borynia z Jastrzębia, czy Szarloty z Rydułtów! Potem przy zjeździe zatrzymałem się przy betonowym bunkrze i pojechałem do Mazańcowic, gdzie skierowałem się do Górnego Lasu będącego już na terenie Czechowic-Dziedzic, gdzie odnalazłem pomnik postawiony przez komunistyczną organizację Związek Walki Młodych, a upamiętniający zamordowanie członków tej organizacji przez Narodowe Siły Zbrojne - dziś zapewne pomnik miałby inne znaczenie... Potem już pojechałem w stronę Ligoty nad potok wapienicki i skierowałem się na tzw. Księżą Grobel, którą jechałem do Zabrzega, a potem wałem Iłownicy do Bronowa. Miałem jechać już do domu, ale jak mówią "świąd gorszy od bólu" - to pojechałem dalej... Przejechałem uliczkami Bronowa do Landeka i już po zmroku jechałem z Landeka do domu tą samą trasą koło lasu co kilka godzin wcześniej... I tak pożegnałem lato z wynikiem 118 km !!!
Pogoda dopisała, choć czasem się chmurzyło. Temperatura w okolicach 15-20 stopni czyli w sam raz... Humory były, radość też, ale niestety lato 2015 to już historia...