Wisła
KIERUNEK WISŁA.
Druga wyprawa rowerowa również odbyła się w towarzystwie Michała. Tym razem naszym celem w dniu 25.03.2012 roku miała początkowo być Brenna, ale na trasie nastapiła zmiana planów i pojechaliśmy do Wisły.
Michał przyjechał do Miliardowic, skąd już wspólnie skierowaliśmy się w stronę Landeka, jadąc skrajem lasu. W Landeku skręciliśmy w stronę Chybia, ale następnie w lesie wjechaliśmy na leśną trasę rowerową, która zaprowadziła nas do Pierśca. Stamtąd przy wyjeździe z lasu zaczęły się ładne widoki na okolicę z górami na czele. W Pierścu wjechaliśmy na wzgórze skąd można podziwiać wspaniałe widoki na Górny Śląsk i pasma Beskidu Małego, Śląskiego i Morawskośląskiego. Po krótkiej przerwie na podziwianie widoków, ruszyliśmy przez Kiczyce do centrum Skoczowa. Tam chcieliśmy się napić kawy, ale nie było gdzie i postanowiliśmy, że napijemy się kawy w Brennej. Wjechaliśmy ze skoczowskiego rynku na WTR biegnącą wzdłuż Wisły. Jechaliśmy jednak wschodnim brzegiem rzeki do miejsca, gdzie wlewa się Brennica. Następnie, jechaliśmy wzdłuż Brennicy i zapadła decyzja, że nie jedziemy do Brennej, a do miasta Wisły! Znaleźlismy pierwszy most nad Brennicą i trafiliśmy na szlak rowerowy Greenways, który zaprowadził nas z powrotem na brzeg rzeki Wisły i na Wiślaną Trasę Rowerową, którą jechaliśmy do Ustronia, gdzie zapadła decyzja, że z miasta Wisły wrócimy jednak już pociagiem. Postanowiliśmy wykorzystać czas i wjechać na Równicę, co później okazało się nie realne. Byliśmy przy piramidach w Ustroniu i tuż pod 26 metrową figurą Chrystusa w Ustroniu Zawodziu. Następnie znaleźliśmy się obok Leśnego Parku Niespodzianek, gdzie zaczęły się nasze przygody związane z brakiem znajomości terenu... Michał w telefonie posiada GPS, który wykorzystywał by znaleźć drogę na szczyt Równicy. GPS kilkakrotnie nas wprowadzał w błąd - jeździliśmy tam i z powrotem kilka razy). Technika niestety zawiodła (a i znajomość terenu przez napotkanych ludzi też) , to postanowiliśmy zjechać inną drogą na dół i tym sposobem Równica pozostała nie zdobyta! Dodam, że podczas oglądania GPS Michał omal nie wpadłby na maskę zaparkowanego samochodu ( zawołałem żeby uważał i wyhamował dosłownie kilka centymetrów przed autem).Ta sytuacja wywołala salwę śmiechu u pewnej kobiety, choć wyglądało to groźnie. Po powrocie na WTR jechaliśmy wzdłuż Wisły do samego centrum miasta Wisła. Tam jeszcze było widać resztki śniegu, a my w końcu poszliśmy na kawę i gofry z bitą śmietaną i wiśniami... (a miało być spalanie kalorii...). Następnie pojeździliśmy po mieście i na dworcu PKP dobiegła końca nasza wyprawa. Zaczęło się ochładzać ale po załadowaniu się do pociągu INTERREGIO relacji Wisła Głębce - Katowice, było nam ciepło bo grzali. Poszedłem też kupić bilety do konduktora (kiedyś na stacji w Wiśle Uzdrowisku była kasa biletowa, a dziś sam budynek to nędza i rozpacz...). Konduktora zdziwiło, że my już jeździmy na rowerach... No cóż ktoś musi być pierwszy... Moja podróż pociągiem z rowerem zakończyła się na stacji Zabrzeg - Czarnolesie a podróż Michała w Piasku. Zdziwiło nas, że pociąg jechał w granicach 30 km/h! Wlókł się! no i niestety z niewiadomych przyczyn pękł mi fragment kasku...Dodam, że z Czarnolesia jechałem do domu na rowerze w ciemności przez las...Gdy byłem już w domu napisałem Michałowi smsa, a on byl wtedy już w Goczałkowicach. Kilka minut później był w Pszczynie i Piasku, gdzie mieszka.
Pogoda dopisała, bo było słonecznie, początkowo nieco wiało, zaś przy wyjeździe temperatura była w granicach 17 stopni C. , a w Wiśle było 12 st.C.