WITAJCIE NA MOJEJ STRONIE !!!
ZAPRASZAM DO ŚWIATA MOICH PASJI !!!

Bieruń STRUSIE 31.08.2014

Ferma Strusi w Bieruniu.

W niedzielę 31.08.2014 roku, korzystając  ladnej pogody,  wybraliśmy się na wyprawę rowerową do Fermy Strusi w Bieruniu.

Wyprawa rowerowa rozpoczęła się w Ligocie-Miliardowicach przy Domu Kultury.



Stamtąd grupa cyklistów wyruszyła, przez Zabrzeg, do centrum Czechowic-Dziedzic. Na rynku czekali na nas pozostali cykliści i tak uzbierało się nas 14 panów i 2 panie.





Wyruszyliśmy z Placu Jana Pawła II (rynku), w kierunku wiaduktu nad PKP i obok kościoła św. Barbary, by po przejechaniu przez kładkę nad Białą, znaleźć się w Kaniowie. Następnie jadąc przez część Dankowic, znaleźliśmy się przy stawach w Brzeszczach, które są częścią programu NATURA 2000.




Po przejechaniu obrzeżami Breszcz (które są w woj. małopolskim), znaleźliśmy się przy drewnianym kościółku w Górze. Tam był krotki postój. Potem pojechaliśmy obrzeżami miejscowości Gilowice i Kolonia Wola do miejscowości Jedlina. Trasa wiodła ładnymi, malowniczymi zakątkami, obok rzeki Wisły i przez Pszczynkę. W Jedlinie, po przejechaniu przez rzekę Gostynia wjechaliśmy do Bierunia. Skręciliśmy w lewo w ul. Bijasowicką i dojechaliśmy do celu, czyli Fermy Strusi. Tam otworzono nam bramę i mogliśmy zaparkować nasze pojazdu na placu przy gospodarstwie. Zostaliśmy mile powitani przez gospodynię, która oprowadziła nas po fermie. Wszyscy mogliśmy wysluchać ciekawej prelekcji na temat strusi i podziwiać, a nawet karmić piękne okazy tych nielotów. Strusie chętnie też pozowały do zdjęć. Po prelekcji i oprowadzaniu po fermie, mieliśmy degustację jajecznicy ze stusich jaj.
    


















Co ciekawe, aby móc wydobyć zawartość jaja, trzeba rozwiercić, bądź rozłupać nożem skorupę, a potem wydmuchać zawartość, co wcale nie jest takie łatwe. Jajecznica była znakomita. Tak zasmakowała nam, że po zjedzeniu 2 jaj zażyczyliśmy sobie trzeciego!!! Trzy strusie jaja na 14 osób, bo 2 nie jadło. Po degustacju, udaliśmy się w drogę powrotną z Bierunia, przez Bojszowy do Międzyrzecza i potem do zachodniej części Woli. Stamtąd jechaliśmy leśnym duktem, do Frydka, a potem przez ładne tereny (i obok drewnianego kościoła) w Miedźnej. Potem zawitaliśmy w Rudołtowicach, gdzie szybko mknęliśmy do Goczałkowic, gdzie pożegnaliśmy część naszej grupy. Reszta pojechała przez Goczałkowice, na tamę Jeziora Goczałkowickiego, gdzie minęliśmy goczalkowicki rajd rowerowy. Stamtąd pojechaliśmy przez tereny leśne do Czarnolesia a potem już do swoich domów.


Pomysłodawcą całej wyprawy był jeden z członków Czechowickiego Towarzystwa Cyklistów - Pan Jurek, któremu bardzo serdecznie dziękujemy!!!

Przejechana trasa to prawie 75 km z czego ja trochę nadłożyłem jadąc okrężną trasą do domu. Jednym minusem jest to, że mimo nakręcenia filmu z tej wyprawy, nie posiadam nagrania, bo przez przypadek zostało skasowane, nad czym boleję, bo widać było jak Pan Jurek znakomicie dogadywał się ze strusiami...




Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja