Korona zapory.
Rajd Rowerowy "Korona Zapory".15.08.2008 roku Urząd gminy Goczałkowice-Zdrój we współpracy z TSG "Inicjatywa" zorganizował rajd rowerowy "Korona Zapory" w którym to miałem przyjemność uczestniczyć.
Rajd rozpoczął się przy wejściu na wał Jeziora Goczałkowickiego od strony Goczałkowic (ul.Jeziorna) o godz.14:00. Na starcie pojawiło się dużo cyklistów. Zauważyłem wśród nich znane mi twarze z moich okolic. Byłi też znani mi rowerzyści, a nawet Czechowickie Towarzystwo Cyklistów, czy grupa rowerzystów z Tychów i Piasku.Nas wszystkich, z pośród innych cyklistów wyróżniały nasze stroje. Na starcie kto chciał, mógł dostać mapkę trasy, butelkę wody mineralnej i chustę trójkątną z logiem rajdu.Ważnym faktem było to,że nikt za start nic nie płacił, a koszty ponosił organizator.
Rajd wystartował o godz.14:00.Najpierw przejechalismy koroną wału Jeziora Goczałkowickiego, które jest największym w południowej Polsce zbiornikiem wody pitnej, wybudowanym w latach 1950-1955-co opowiedział w miejscu spustu wody, Pan przewodnik.. Z wału zjechaliśmy do lasu, a następnie na "lesnym skrzyzowaniu dróg" skręciliśmy w lewo.Lesna droga zaprowadziła nas w okolice stadionu "Sokoła Zabrzeg", a nastepnie przejechalismy ul.Gazdy i ul.Pytla do ul.Do Zapory, którą jechaliśmy do miejsca,gdzie stoi pomnik. pomnik ten upamiętnia 5 Polaków powieszonych tutaj przez hitlerowców 27.05.1940.Stoi on dokładnie w miejscu dokonania zbrodni. Te wiadomości przekazał nam równierz Pan przewodnik. Tutaj mieliśmy chwilowy postój, a następnie jechalismy szlakiem "Geenways" do Goczałkowic (przez kładkę na Wiśle). Wyjechaliśmy na wale stawu Zabrzeszczak, wokół którego zaplanowano pętlę. Organizatorzy jednak zrezygnowali z planowanego tutaj pólmetka i rajd po krótkim postoju ruszył ponownie wałem tegoż stawu. Ja jechałem na czole rajdu i słyszałem jak jeden z uczestników pokłucił się z pilotem i ruszył sam dalej. Według mnie wina była tego, kto odjechał, ponieważ uczestnicy takich rajdów muszą słuchać organizatorów, a komu się to nie podoba, to niech nie bierze w nich udziału wcale!!! Podczas pętli wokół wspomnianego sawu zaczął padać chwilowy deszcz-to tak dla ochłody, bo było bardzo ciepło i parno. Następnie jechaliśmy fragmentem Ściezki Przyrodniczo-Dydaktycznej, a potem wałem stawu Maciek Borowy i stawu Maciek Duży, gdzie wyjechaliśmy na ul.Uzdrowiskową w goczałkowickim uzdrowisku. Meta znajdowała się na stadionie LKS-u. Tam odbywał się jarmark pod hasłem "Zielonym do góry"
Uczestników rajdu powitano brawami i poczęstowano pyszną grochówką z kotła. Nagrodzono równierz najliczniejszą rodzinę, najstarszego i najmłodszego uczestnika rajdu.
Na stadionie odbywały się występy sceniczne. Wokół sceny rozmieszczone były balony reklamowe "Dziennika Zachodniego", Radia Katowice i Telewizji Silesia.
Jako ciekawostkę dodam fakt,ze na czele rajdu cały czas biegnął pewien Pan, którego na mecie nagrodzono.
Trasa rajdu wyniosła 18 km, pogoda-ciepło i parno. Kiedy wróciłem do domu, około godziny 17:30 rozpetała się ogromna burza z ulewnym deszczem i początkowo silnym wiatrem. Jak się później dowiedziałem nad opolskiem i Śląskiem przeszły nawet potężne, siejące ogromne zniszczenia nawałnice...
Celem rajdu była popularyzacja wśród społeczeństwa turystyki rowerowej, umacnianie więzi rodzinnych i przyjacielskich przez rekreację, poznanie urokliwych zakatków Goczałkowic, krzewienie idei Zielonych Szlaków Europy i propozycja wspólnego spędzenia wolnego czasu. Roba jak zawsze bardzo popiera organizowanie tego typu imprez i w miarę mozliwości stara się brać w nich udział. Rajd zorganizowany został w drugą rocznicę otwarcia zapory dla rowerzystów i nie bez przyczyny w rocznicę "Cudu nad Wisłą" i święto Wniebowzięcia NMP. Liczna liczba uczestników, dowodzi że rower jest doskonałym sposobem na wypoczynek, a Goczałkowice-Zdrój doskonale się do tego nadają.
Galeria zdjęć jest tutaj.