Cierlicko
Jezioro Cierlicko i okolice...25.08.2008 z siostrą wybraliśmy się na wyprawę rowerową nad jezioro Cierlicko w Czeskiej części Śląska Cieszyńskiego, nazywanej często Zaolziem. Wyprawa rozpoczęła się w Cieszynie-do którego dotarliśmy pociągiem z Zabrzega.
Z dworca PKP pojechaliśmy do Cieszyna-Boguszowic. Dotarliśmy tam z małymi "przygodami" przejeżdżając pod mostem PKP nad Olzą, gdzie można było pozbyć się głów-bo most ten zawieszono bardzo nisko. Przy okazji mogliśmy zobaczyć granicę na kolei. W końcu zobaczyliśmy most drogowy zawieszony nad doliną Olzy w Boguszowicach. Dokładnie pod nim znajduje się odrestaurowany bunkier wojenny, który odwiedziliśmy.
Następnie wróciliśmy do centrum Cieszyna, gdzie zjedliśmy Meksiko-Hamburgera (zawierał mięso wiepszowe, kapustę, sałatkę, pomidora, ketchup itp.-wszystko było w środku weka-takiej dużej podłużnej bułki) ,który był bardzo pożywny. Pojechaliśmy na cieszyński rynek, a następnie na "Cieszyńską Wenecję ". Odwiedziliśmy też "Studnię Trzech Braci"-według legendy tutaj spotkali się, po ciężkiej i długiej wędrówce, trzej bracia: Leszko, Mieszko i Cieszko. To oni się tak cieszyli tym spotkaniem, że załorzyli miasto Cieszyn. Następnie pojechaliśmy pod wierzę zamkową, oraz na Most Przyjaźni.
Wcześniej jednak zakupiłem w kantorze korony czeskie. Most Przyjaźni jest nad Olzą, która płynie przez środek miasta, stanowiąc jednocześnie granicę Polski i Czech. Cieszyn przedzielono granicą państwową w 1920 roku na mocy postanowień Rady Ambasadorów, która dokonała podziału Śląska Cieszyńskiego. Stan ten trwał do roku 1938, kiedy Polska zbrojnie zajęła Zaolzie i zachodnią część miasta włączono do Polski. Po II wojnie światowej miasto ponownie rozdzieliła granica i tak jest do dziś. Dzień 21.12.2007 w Cieszynie miał wymiar historyczny-Polska i Czechy weszły do strefy Schengen i granica ma od tego momentu tylko wymiar administacyjny-nie ma bowiem kontoli celnych i paszportowych-jak dotąd utrudniających życie mieszkańcom obu części miasta. Dziś w miejscu kontoli celnych znajduje się zakład bukmacherski i bar. Wjechaliśmy na rynek w czeskiej części miasta, gdzie kupiłem napój energetyzujący "Energydrink4u".
Następnie skierowaliśmy się drogą w stronę Karviny. W miejscowości Podobora znajduje się "Stary Cieszyn"-czyli pozostałości po starym grodzie cieszyńskim. Legenda głosi,że tutaj ma początek podziemny tunel prowadzący do wierzy zamkowej w Cieszynie. "Stary Cieszyn" ("Cieszynisko") było niestety zamknięte dla turystów. 25.08.2008 to poniedziałek, a muzeum jest wtedy nieczynne-pozostałość po komunie... Z zewnątrz gród podobny jest do polskiego Biskupina.Niepocieszeni brakiem możliwości zwiedzenia tego obiektu, wróciliśmy się trochę i wjechaliśmy na trasę rowerową 6100 a następnie 56, którą dotarliśmy nad jezioro Cierlicko. Zanim jednak dotarlismy nad jezioro, kilkanaście metrów wcześniej widzielismy miejsce katastrofy lotniczej z 11.09.1939 w której zginęli dwaj polscy lotnicy-Żwirko i Wigura.
Jechalismy tam długą i wysoką (23 metry) koroną wału. Jezioro ma powierzchnię 82 km kw. Zatrzymaliśmy się na brzegu od strony Olbrachcic, gdzie stwierdziliśmy, że woda jest zimna-wszak jezioro jest na rzece Stonavka wypływającej z gór. Następnie jechaliśmy do Olbrachcic, gdzie jadąc według trasy 56 zawitaliśmy do przedmieść Hawierzowa, skąd wróciliśmy się do Olbrachcic. W tej miejscowości jechaliśmy trasą 6097 do Stonawy, gdzie mijaliśmy tereny kopalni "Darkov". Potem jechaliśmy drogą dwupasmową do mostu na Olzie w okolicach Karwiny Darkov. Skręciliśmy na wał Olzy, ale niestety zarośla na drodze skutecznie uniemożliwiły nam drogę do Bohumina, który mieliśmy odwiedzić, a tak wróciliśmy się jakimiś "zakręconymi drogami" do głównej drogi, którą wcześniej jechaliśmy. Tam w pewnym momencie mijało nas auto-samobójca, jadący z zabójczą prędkością!!! Wjechaliśmy do Starego Miasta w Karwinie, a następnie do Nowego Miasta. Tam mieszkańcy, zapewne narodowości Romskiej, patrzyli na nas dziwnym wzrokiem. Jest to dzielnica slumsów i brudu...podobna sceneria do miast zachodu. Skierowaliśmy się do Petrovic. Za torami skręciliśmy ku granicy państwa w Marklowicach Górnych, skąd prosto jechaliśmy na dworzec PKP w Zebrzydowicach.
W kasie biletowej okazało się, że muszę mieć bilet na przewóz roweru. Dotąd jadąc pociągiem z siostrą (pracownikiem PKP) takiego biletu nie musiałem mieć...Nawet rano podczas jazdy do Cieszyna, konduktor nic nie mówił o bilecie... A w Zebrzydowicach mają "inne przepisy", a rzekomo w całej Polsce mamy jedną i tą samą kolej i powinno być wszędzie jednakowo, a tu co stacja to "inne przepisy"!!!
Przejechany dystans na terenie Polski to około 10 km, zaś na terenie Czech to 64 km. Pogoda dopisała, było ciepło około 25 stopni, słonecznie i niemal bezwietrznie. Nasza skóra nieco zmieniła kolor i zyskała "rowerową opaleniznę". Zmęczenie było minimalne. To co ciekawe, to fakt, że nazwy czeskich miejscowości są w dwóch językach, gdyż na Zaolziu mieszka dużo Polaków.
Galeria zdjęć jest tutaj.