Malopolska...
Małopolska...
Mapka w endomondo:www.endomondo.com/users/19127097/workouts/1464011718
Galeria zdjęć:photos.google.com/album/AF1QipPy1TWvfemU5Ex0FukHZIsFKKPDuwje41f9jH41
Kolejne rajzowanie w 2020 roku... tym razem po zakończonej skirajzie na Soszowie w Wiśle, postanowiłem znów przesiąść się na rower. Po powrocie z nart, zjadłem obiad i wyruszyłem w trasę. Na wał Zapory Goczałkowickiej skierowałem się leśnymi duktami, które po "rozmrożeniu" były bardzo błotniste...
No ale jakoś dałem rady i przez wał zajechałem do pszczyńskiego parku, a potem podziwiałem parking rowerowy obok tamtejszego banhofu... Zachwycony tym pomysłem pszczyńskiego magistratu, pojechałem w stronę Ćwiklic dość ruchliwą drogą na Brzeszcze, ale potem skręciłem na trasę rowerową i jechałem malowniczymi obrzeżami Miedźnej i Frydka.
Wtedy zaczynało się ściemniać. W Górze ponownie wjechałem na wspomnianą, ruchliwą drogę i zajechałem nią do Jawiszowic. Tam postanowiłem wracać do domu Wiślaną Trasą Rowerową. Wiedzie ona asfaltowymi drogami o małym natężeniu ruchu i przez malownicze tereny ze stawami i ładnymi widokami na góry. Od razu ktoś powie: Jakim cudem widziałeś po zmroku góry? Ano, księżyc tak mocno świecił.... Dotarłem do Czechowic-Dziedzic i chwilę zatrzymałem się przy "białym rowerze" czyli "ghost bikeu", który mój rowerowy kolega Jurek ustawił dla upamiętnienia rowerzysty, który tam zginął na skrzyżowaniu.
"Ghost bike" ma na celu nie tylko upamiętnienia zmarłego rowerzysty, ale też być przestrogą dla innych... To taka światowa idea. WTRką zajechałem na wał Wisły w Zabrzegu, gdzie droga również była "rozmrożona" i błotnista... W tym momencie dodatkowym utrudnieniem okazał się być wzmagający się wiatr, o którym ostrzegano już w sobotę. To oznaczało nadejście orkanu Sabina. I tak oto dojechałem do Zabrzega i pożegnałem WTRkę kierując się na ligocką dzielnicę Miliardowice. Tam już blisko do domu. Pogoda w czasie rajzy była idealna - słonecznie i ciepło (7 stopni), ale pod koniec zaczynało solidnie wiać...
Mapka w endomondo:www.endomondo.com/users/19127097/workouts/1464011718
Galeria zdjęć:photos.google.com/album/AF1QipPy1TWvfemU5Ex0FukHZIsFKKPDuwje41f9jH41
Kolejne rajzowanie w 2020 roku... tym razem po zakończonej skirajzie na Soszowie w Wiśle, postanowiłem znów przesiąść się na rower. Po powrocie z nart, zjadłem obiad i wyruszyłem w trasę. Na wał Zapory Goczałkowickiej skierowałem się leśnymi duktami, które po "rozmrożeniu" były bardzo błotniste...
No ale jakoś dałem rady i przez wał zajechałem do pszczyńskiego parku, a potem podziwiałem parking rowerowy obok tamtejszego banhofu... Zachwycony tym pomysłem pszczyńskiego magistratu, pojechałem w stronę Ćwiklic dość ruchliwą drogą na Brzeszcze, ale potem skręciłem na trasę rowerową i jechałem malowniczymi obrzeżami Miedźnej i Frydka.
Wtedy zaczynało się ściemniać. W Górze ponownie wjechałem na wspomnianą, ruchliwą drogę i zajechałem nią do Jawiszowic. Tam postanowiłem wracać do domu Wiślaną Trasą Rowerową. Wiedzie ona asfaltowymi drogami o małym natężeniu ruchu i przez malownicze tereny ze stawami i ładnymi widokami na góry. Od razu ktoś powie: Jakim cudem widziałeś po zmroku góry? Ano, księżyc tak mocno świecił.... Dotarłem do Czechowic-Dziedzic i chwilę zatrzymałem się przy "białym rowerze" czyli "ghost bikeu", który mój rowerowy kolega Jurek ustawił dla upamiętnienia rowerzysty, który tam zginął na skrzyżowaniu.
"Ghost bike" ma na celu nie tylko upamiętnienia zmarłego rowerzysty, ale też być przestrogą dla innych... To taka światowa idea. WTRką zajechałem na wał Wisły w Zabrzegu, gdzie droga również była "rozmrożona" i błotnista... W tym momencie dodatkowym utrudnieniem okazał się być wzmagający się wiatr, o którym ostrzegano już w sobotę. To oznaczało nadejście orkanu Sabina. I tak oto dojechałem do Zabrzega i pożegnałem WTRkę kierując się na ligocką dzielnicę Miliardowice. Tam już blisko do domu. Pogoda w czasie rajzy była idealna - słonecznie i ciepło (7 stopni), ale pod koniec zaczynało solidnie wiać...