OŚWIĘCIM
WYPRAWA ROWEROWA DO OŚWIĘCIMIA rozpoczęła się o godz. 14.45 w dniu 24.07.2011. moja trasa wiodła szlakiem rowerowym WTR przez Czechowice-Dziedzice, Kaniów, Dankowice, Zasole Bielańskie, woj. małopolskie: Bielany, Łęki, Stawy grojeckie do Oświęcimia. Jest to fajna trasa z widokami oraz małym natężeniem ruchu-nie wliczając trasy Łęki-Oświęcim, gdzie ruch jest duży. Po drodze nieco zbaczałem z trasy przez jakiś las na granicy województw.
Tam trochę zaczęło kropić i tak aż do Oświęcimia. Miejscowości Zasole Bielańskie i Bielany rozdziela rzeka Soła. Była ona nieco wezbrana z uwagi na to, że padały deszcze.Widoczne były szkody po powodzi 2010 roku.
Następnie od strony Kęt wjechałem do Oświęcimia.
Nieco pokręciłem się po mieście w okolicy zamku, a następnie udałem się w okolice obozu Auschwitz. Do samego obozu nie wolno wjeżdżać na rowerze, oraz należy mieć stosowny ubiór (a nie rowerowy). O samym obozie tutaj nie będę się rozpisywał, z uwagi na to, że jest on niemal wszystkim na świecie znany z tego co się tam działo.
Niestety niedawno ukradli napis "Arbeit macht frei", ale na szczęście został on odnaleziony, ale nad bramą wisi kopia. Od Auschwitz I pojechałem do Brzezinki. Tam odwiedziłem wchodząc "od tyłu" na teren obozu. Szczególnie zatrzymałem się przy tablicach upamiętniającyh więźniów z róznych krajów.
Z Brzezinki przez Harmęże pojechałem WTR-ką do Brzeszcz. W okolicach kopalni są, w lesie, liczne szlaki rowerowe, które polecam.
Rozciągają się tam też widoki na okolicę. W Brzeszczach widziałem domy, które znalazły się w pogórniczym zalewisku-ziemia opadła wskutek działalności kopalni "Brzeszcze". Od tego momentu jechałem główną drogą w kierunku Pszczyny. JKiedy byłem w Grzawie, skręciłem by obejrzeć drewniany kościół, a nastepnie polnymi drogami dotarłem do Rudołtowic.
Mało kto wie, że z Rudołtowic da się przejechać po moście nad Wisłą do Czechowic-Dziedzic! Tak, też zrobiłem mimo że zapadł zmrok. Jechałem obok lotniska i kopalni będącej w rękach prywatnych. Z Czechowic-Dziedzic przez Zabrzeg dotarłem do domu o godzinie 22.00.
Pogoda nie zachęcała do wyprawy,bo było chłodno i trochę padał deszcz, ale co to dla twardzieli...