Karvina wieczorem...
Karvina wieczorem.
22 listopada postanowilem wybrać się na kolejną wyprawę rowerową. Celem tej wyprawy była kopalnia "Darkov" w Stonavie koło Karwiny. Istotną sprawą okazała się pora-listopad i fakt, że wyprawa rozpoczęła się po 14.00
Swoją wyprawę rozpocząłem w Landeku, kierując się leśną drogą na Zaborze, a stamtąd do Drogomyśla. W Drogomyślu kierowałem się do Pruchnej, a następniedo Kończyc Małych. W tej miejscowości trochę pojeździłem po okolicznych górkach, a następnie wrocilem na trasę do Kaczyc, gdzie przejechałem przez granicę do Karwiny. W tym momencie zapadła już calkowita ciemność!!! W Karwinie pojeździłem po urokliwie oświetlonym centrum- i nie trudno bylo zauważyć, że za miesiąc będzie Boże Narodzenie...Dla mnie to cholernie głupie stroić choinki miesiąc przed świętami-to czysty przejaw komercjalizacji tych świąt-wszystko "odgapione" z Zachodu niestety... Jeździlem sobie po Karwinie aż w końcu trafiłem do parku B. Němcové. z tamtąd jeżdzilem po haldzie kopalni Darkov co wlaśnie bylo celem mojej wyprawy. Od razu przypomnial mi się film pt. "Msza"- gdzie jeden z epizodów kręcony byl właśnie w tym miejscu. Trochę pojeździlem sobie i natrafilem na zalewiska i lasek. W tym lasku był chodniczek, który zaprowadził mnie do rzeki Olzy i linii kolejowej Koszyce (na Slowacji)- Bohumin. Przejechałem po moście kolejowym na drugą stronę Olzy. Zaraz potem zadziwily mnie prędkości czekich pociągów- jeżdżą zdecydowanie szybciej niż polskie. Wracałem w stronę uzdrowiska Darkov i przejechałem slynnym mostem. Następnie ponownie trafiłem do Karwiny i w okolicach sklepu "Tesco" skręcilem na ulicę Polską wiodącą w stronę granicy do Kaczyc Górnych. Zawitalem tam, ale czeską stroną przejechałem do Kaczyc Dolnych. I tutaj paradoks, bo w Czechach przy drodze od granicy były latarnie, ale nie świeciły- tro tak jak czasem jest na Slowacji, że "oszczędzają" prąd. Po polskiej stronie wszystko świeciło!!! Granicę przejechałem o godz. 19.10 i tą samą trasą jaką jechałem wcześniej wracałem do domu. Najtrudniej było jednak jechać w lesie pomiędzy Zaborzem a Landekiem, bo było ciemno, ale na szczęście latarki robily swoje i bezpiecznie dotarłem o godzinie 21.30 do domu. Przejechalem zatem 82 km.
W momencie, kiedy zapadła ciemność byłem na granicy w Kaczycach Dolnych i od tego momentu cały czas wyprawa odbywała się przy włączonych światłach. Byla to ostatnia oficjalna wyprawa w sezonie 2009 ale jak będą mozliwości to nadal będę jeździł na rowerze nawet w grudniu-tak jak to bylo 25.12.2008.
Pogoda była ogolnie dobra. Świeciło słońce, temperatura od 10 stopni spadła do 3 stopni. W takiej sytuacji niezbędne są ocieplane rowerowe getry i czapka- taka, żeby dalo się na nią nałozyć kask rowerowy. Niezbędne okazały się już rękawiczki. No cóż... to jednak listopad...
Zdjęcia równierz robiłem ale niestety w małym formacie i slabej jakości.Są one tutaj.