Brzezinka
KL Auschwitz-Birkenau
27.09.2009 postanowiłem wybrać się na pierwszą jesienną wyprawę rowerową. Tym razem celem była wieś koło Oświęcimia-Brzezinka.
Swoją trasę rozpocząłem w Ligocie, jadąc przez Zabrzeg w kierunku północnej części Czechowic-Dziedzic. Jechałem WTR w kierunku kopalni "Silesia" i lotniska BPTL umieszczonego na hałdzie. Jadąc po hałdzie można dostrzec ładne widoki na Beskidy. Po zjechaniu z hałdy znałazłem się w Kaniowie, a następnie w Dankowicach. Tam jechałem wałami Wisły aż do Jawiszowic, które są już w woj. malopolskim. Następnie zawitałem do Brzeszcz, ale niedaleko kopalni skręciłem na polną drogę, która zaprowadziła mnie do Przecieszyna. W tej miejscowości znajduje się siedziba Towarzystwa Turystyki Rowerowej "CYKLISTA", ktorego czlonkow miałem okazję parę razy spotkać na trasach moich wypraw i podczas rajdów rowerowych. Oni też organizują wyprawy rowerowe po Europie. Szczegóły dotyczące działalności TTR "CYKLISTA" znajdują się na ich stronie internetowej.
Z Przecieszyna ruszyłem do Wilczkowic, gdzie znajduje się duża żwirownia, a następnie jadąc przez Rajsko znalazłem się w miejscu-znanym na całym świecie jako obóz zagłady Auschwitz.
W tym obozie na rowerze już byłem kilka razy. Ogrom tragedii jaki czuć w tym miejscu jest straszny... "Ludzie, ludziom zgotowali ten los"... Z obozu pojechałem do centrum Oświęcimia, gdzie na dworcu PKP zauważyłem szynobus i byłem tak zaskoczony tym, że musiałem go zobaczyć z bliska. Zdziwiło mnie,że po polskich torach może jeździć nowoczesny szynobus... Po tym zaskoczeniu skierowałem się w stronę Brzezinki. Tam objechalem, a później odwiedziłem obóz Birkenau.
Jest on większy niż Auschwitz, ale ogrom hitlerowskiego terroru równierz tak samo przeraża.... Złożyłem wizytę przy bocznicy kolejowej i pomniku ofiar, oraz odwiedziłem część obozu-niektore budyki hitlerowcy zniszczyli... Po opuszczeniu obozu, musiałem się cieplej ubrać, bo zaczął zapadać zmrok i robiło się coraz zimniej-to normalne o tej porze roku. Z Brzezinki skierowałem się przez Pławy i Harmęże na trasy rowerowe Brzeszcz. Tutaj zapadła już całkowita ciemność.Potem skierowałem się do miejscowości Góra, skąd pojechałem do Grzawy, gdzie znajduje się drewniany kościół. Z Grzawy pojechałem do Ćwiklic (jest tam też drewniany kościół), a potem do Rudołtowic. W tej miejscowości nieco przyspieszyłem, zwlaszcza mijając działający tam burdel... Wyjechalem przy Wiśle i po metalowej kładce przedostałem się na haldy kopalni "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach. Stamtąd ruszyłem przez kopalnię do Renardowic i Ochodzy, a następnie przez Zabrzeg i Miliardowice, do domu.
Ilość przejechanych kilometrów ok.60. Pogoda dopisała-z początku ciepło (około 20 stopni), ale wraz zapadaniem zmroku znacznie się ochłodziło... Było pogodnie, ale mnie nękał cholerny katar... Po zapadnięciu zmroku mogłem wypróbować ewenement-czyli oświetlenie umieszczone na kasku - na głowie.
Fotogaleria zdjęciowa z wyprawy znajduje się tutaj.