Czeskie wojsko!!!
Jednostka wojskowa Karvina
15.08.2009 - postanowiłem wybrać się na kolejną wyprawę rowerową. Tym razem planowałem zawitać na czeskiej ziemi. 15.08.2009 to święto Wniebowzięcia NMP i Dzień Wojska Polskiego, czyli dzień wolny.
Już od czasów pierwszej wyprawy rowerowej do Czech, interesowały mnie okolice pogranicza polsko-czeskiego. Wówczas, nie było można przekraczać granicy w dowolnym miejscu. Teraz po wejściu w życie Układu z Schengen granicę można przekraczać w dowolnym miejscu.
Tego sierpniowego dnia pogoda była bardzo fajna. Było upalnie i słonecznie więc możabyło jechać...
Moją trasę zacząłem w Bronowie, skąd skierowałem się do Landeka. W Landeku skierowałem się przez lasy do Mnicha, a stamtąd do Drogomyśla (jakimiś polnymi drogami) gdzie wjechałem na "słynną" już trasę do Czech. Jechałem nią przez Pruchną do Kończyc Małych i skierowałem się do Kaczyc, ale tuż przed granicą z tą miejscowością skręciłem w stronę lasu, który jest już w Czechach.
Tam właśnie znajduje się jednostka wojskowa, do której dotychczas nie było wstępu... To oczywiście czeska jednostka wojskowa. Jeszcze niedawno mieściły się tam koszary wojskowe, a dziś teren opustoszał...
Po budynkach wojskowych pozostały tylko poukładane na kupach cegły. Jest też druga część jednostki, ale odgrodzona dużym, betonowym płotem i tam jeszcze nie da się wejść. Co prawda na teren jednostki w ogole nie można wchodzić, ale nikt już tam nie pilnuje i wchodzą wszyscy. Jednostka znajduje się w Karwinie, przy ulicy Mickiewiczowej, w tzw. Czarnym lesie, tuż przy granicy z Polską. Po odwiedzeniu jednostki, udałem się do Karviny w celu zakupienia jedzenia. Stamtąd pojechałem nad graniczną Olzę i zjadłem zakupiony posiłek. Postanowiłem też wrócić do Polski, forsując Olzę między Karwiną a Kaczycami. Chciałem to zrobić, dlatego, że wiedziałem iż Olza to płytka rzeka i da się ją przejść. Niestety, wybrałem zły moment. Najpierw pozostawiłem rower na brzegu i pieszo badałem głębokość rzeki.
Z czeskiej strony było płytko, ale po polskiej stronie woda sięgała mi do pupy, bo nasi Olzę pogłębili, a Czesi nie...Niestety z rowerem przejść przez Olzę się nie dało... Ale przynajmniej orzeźwiłem się... Wróciłem na przedmieścia Karwiny i skierowałem się do Kaczyc Górnych. Stamtąd skierowałem się polnymi drogami, przejeżdżając przez linię kolejową Zebrzydowice-Cieszyn, do Kończyc Wielkich i Rudnika. Na trasie są lasy i ładne widoki. Niestety w Rudniku, trochę "pozwiedzałem" okolicę (czyli pobłądziłem), ale znalazlem się w Pruchnej i jechałem do Drogomyśla. Postanowilem jednak zmodyfikować trasę i skierowałem się do Zaborza. Tam wjechałem na WTR i jadąc przez las znalazłem się w Iłownicy. Tu, już krok do Landeka i do Bronowa, a stamtąd do domu...
Wyprawa ogólnie była fajna, ale myślałem, że będzie lepiej... Jednostka wojskowa w Karwinie okazała się kompletnym rumowiskiem. Jednym zdaniem:Podzieliła losy jednostki wojskowej w Czarkowie kolo Pszczyny, gdzie bywałem wielokrotnie... Pokonana trasa to 60 km. GALERIA FOTEK JEST TUTAJ.