Ski Areal Mosty

Mosty u Jablunkova...

W Niedzielę Palmową 16.03.2008 mieliśmy zamiar jechać na narty na stok Soszów w Wiśle. Pogoda była nawet dosyć ładna, więc zaraz po obiedzie postanowiliśmy wyruszyć na narty na Soszów. Niestety w jak przejechaliśmy przez Rudzicę nadeszło ostrzeżenie w postaci krótkotrwałego, kropiącego deszczu. Zaraz potem deszcz przestał padać, aż do momentu wjazdu na drogę Katowice-Wisła w Harbutowicach. Niestety to była już ulewa!!! Nas to jednak nie zniechęciło więc jechaliśmy dalej. Po drodze w Ustroniu zobaczyliśmy bezśnieżną Czantorię i Palenicę. Jechaliśmy dalej na Soszów, bo jak podali na stronie internetowej tegoż ośrodka, że jest tam snieg i można jeździć. W strugach ulewnego deszczu przyjechaliśmy pod Stację Narcirską Soszów i zobaczyliśmy, że faktycznie śnieg mają tylko na stoku, ale wyciąg nie chodził, bo deszcz padał... i to było smutne rozczarowanie... Wypadało się zwijać stamtąd do domu, ale my tak nie mieliśmy zamiaru robić. Niestety nastepna stacja narciarska Stożek miał wtedy fatalne warunki, toteż postanowiliśmy jechać na Ski Areal Mosty u Jablunkova na Zaolziu.
Jechaliśmy przez Wisłę, Kubalonkę (gdzie wypada pogratulować drodze ilości niezidentyfikowanych dziur!!!), Istebną, Jaworzynkę, Jasnowice (gdzie przejechaliśmy przez granicę z Czechami),Bukovec, Pisek, Jablunkov i trasą Trinec-Cadca do Mostów. Jak już jechaliśmy obok Ski Arealu to się okazało, że nie ma tam jak z tej drogi zjechać, mimo tego,że leży on zaraz przy drodze (dosłownie "czeski film"). Noi niestety przejechaliśmy obok stoku i dotarliśmy do... granicy czesko-słowackiej!!! Zaraz po przejechaniu przez nią tuż za budynkami po celnikach zawróciliśmy z powrotem do Czech. Niespodziewana wizyta na Słowacji trwała tylko 2 minuty. (filmik-video.google.pl/videoplay)Zaraz po przejechaniu budynków po celnikach po czeskiej stronie zjechaliśmy na inną drogę do Mostów (prowadzącą przez wieś), a dopiero z niej był zjazd do Ski Arealu!!! Zjaz ten był pod drogą, którą jechaliśmy wcześniej!!! Wkońcu dotarliśmy na miejsce, gdzie trwała godzinna przerwa techniczna, a o deszczu nie było mowy!!! Z bankomatu wzieliśmy kasę (musielismy jakoś zdobyć Koruny czeskie-a kantoru tam nie ma) i o godz. 17.00 rozpoczęło się jeżdżenie. Wyciąg jest talerzykowy i jest on automatyczny-jak się wchodzi tam to przechodzi się przez czujnik i zaraz po zapaleniu się zielonego światła szybko należy zabrać talerzyk i wio na górę... Ze stoku rozciągają się wspaniałe widoki na Beskid Morawskośląski z Lysą Horą, Śląsk Czeski oraz Przełęcz jabłonkowską. Stok, pomimo temperatury +7 stopni był przygotowany bardzo dobrze, a ludzi było mało. Po 3 godzinnym "lyzowaniu" wrcaliśmy do domu przez Jablunkov, Trinec, Czeski Cieszyn (gdzie błądząc szukaliśmy drogi na Katowice),Chotebuz, Cieszyn Boguszowice (duży most graniczny nad Olzą), Ogrodzoną, Gumną, Miedzyświeć, Skoczów, Świętoszówkę, Grodziec, Jasienicę, Rudzicę, Bronów i do domu.

Tak więc zupełnie przypadkowo odwiedziliśmy Ski Areal Mosty, co było naszym zamiarem już w sezonie 2006/2007.

Tak się nam tam spodobało,że postanowiliśmy tam wrócić 19.03.2008/WIELKA ŚRODA/-warunki były bardzo dobre!!! Chwycił mróz i przechodziły przelotne "kurzice" (zamiecie śnieżne). Wtedy też straciłem równowagę na wyciągu i wyrżnąłem glębę.

Równierz w Mostach pożegnaliśmy zimę 2007/2008 w dniu 20.03.2008. /WIELKI CZWARTEK/ Wtedy też były "kurzice"-szczególnie od godziny 15:30
do 17:00-tak mocno sypało,że "nowy śnieg" skutecznie utrudniał jazdę (hamował) i widoczność-zasypywało gogle!!!

Ski Areal odwiedziliśmy też latem w 2007 roku na rowerach.Opis wyprawy jest tutaj-roba25.pl.tl/Mosty-u-Jablunkova.htm